Mieszkanie czy dom z ogródkiem?

Istnieje pewna opinia obiegowa – że jak pies, to tylko w domu z ogrodem. A jeśli pies jest duży, to już w ogóle najlepiej dom na wsi wśród pól. I jasne, że psu lepiej, jeśli ma więcej przestrzeni. Ale… no właśnie, są pewne „ale”.

Mieszkanie czy dom z ogródkiem wt

Dla wielu psów dom z ogródkiem jest przekleństwem. Bo wielu właścicieli nie ma wtedy motywacji, żeby codziennie (albo chociaż kilka razy w tygodniu) wyjść z psem na spacer poza ogród, wziąć go do parku czy na wybieg do innych psów. A ogród, który miał być dla psa zbawieniem, staje się dla niego wielką klatką. Psy potrzebują bodźców. A mając do dyspozycji ciągle tę samą przestrzeń, po pewnym czasie znają ją na pamięć. Wiedzą, jak pachnie każdy krzaczek. Obiegły już każdy kąt wszerz i wzdłuż. Wykopały już tysiąc dołków. Znam psy, które wzięte jako szczeniaki do domu z ogrodem, nie opuściły tego ogrodu przez całe swoje życie. Czy to jest ok? Absolutnie nie. I to nie ogród sam w sobie jest tutaj problemem, ale to, że ten ogród rozleniwia, sprawia, że łatwo jest ciągle odkładać wyjście z psem (bo przecież jest ogród), stracić motywację do pracy i zabawy z psem (bo przecież jest ogród), a w rezultacie życie w wielkiej klatce staje się dla psa straszną codziennością.

mieszkanie czy dom na wsi

I tutaj pojawia się druga strona medalu. Mieszkanie. Zazwyczaj mała, zamknięta przestrzeń. A jednak dzięki temu nie sposób odpuścić spaceru z psem – i to kilka razy dziennie, nawet gdy pada czy jest mróz.

Czas aktywnie spędzony wspólnie z właścicielem czy samotny czas w ogrodzie? Nie mam tutaj żadnych wątpliwości, co wybrałoby większość psów. Nawet, jeśli tego wspólnego czasu na spacerze jest relatywnie mniej niż wielogodzinnego polegiwania na trawie w ogrodzie.
mieszkanie czy dom z ogródkiem
My mieszkamy z Bajzlem w mieszkaniu. Mieszkanie jest w kamienicy i ma równo 60 m2 – ani bardzo małe, ani bardzo duże. Obcy ludzie, dowiadując się, że mieszkamy tam z dużym psem, zazwyczaj reagują mniejszą lub większą dezaprobatą. Nie myślą o tym, że poświęcamy czas minimum kilka razy w tygodniu na długie wypady do lasu, nad jezioro czy na wybieg. Jasne, że marzy mi się dom z ogrodem. I mam nadzieję, że pewnego dnia to marzenie się spełni. A prawda jest taka, że gdybyśmy mieli wielki dom, to nasze życie z psem wyglądałoby dokładnie tak samo. Bajzel nie oddala się od nas na więcej niż 5 metrów. Nawet gdy śpi, a my przenosimy się z kuchni na sofę, to i tak zaspany przeczłapie za nami, żeby ułożyć się na pozycji „z widokiem na ludzi”. Spodziewam się, że w domu z ogrodem byłoby dokładnie tak samo. Ale jeśli kiedyś uda nam się do takowego przeprowadzić, to mam nadzieję, że nie dopadnie nas lenistwo i nadal będziemy mieć motywację do aktywnego spędzania czasu z psem.

Moja opinia jest taka: jakość życia psa zależy od nas, a nie od przestrzeni życiowej. I zasada, że im większa przestrzeń domowa, tym więcej ruchu, niestety nie zawsze jest prawdziwa. Ogród jest ogromnym plusem, ale tylko jeżeli jest dodatkową atrakcją, poza regularnymi spacerami. Pies może wyjść kiedy chce, schłodzić się w cieniu, pogonić kota sąsiadów czy wykopać dziurę pod iglakiem. Ale ogród nie może stać się wymówką.