Istnieje pewna opinia obiegowa – że jak pies, to tylko w domu z ogrodem. A jeśli pies jest duży, to już w ogóle najlepiej dom na wsi wśród pól. I jasne, że psu lepiej, jeśli ma więcej przestrzeni. Ale… no właśnie, są pewne „ale”.
Dla wielu psów dom z ogródkiem jest przekleństwem. Bo wielu właścicieli nie ma wtedy motywacji, żeby codziennie (albo chociaż kilka razy w tygodniu) wyjść z psem na spacer poza ogród, wziąć go do parku czy na wybieg do innych psów. A ogród, który miał być dla psa zbawieniem, staje się dla niego wielką klatką. Psy potrzebują bodźców. A mając do dyspozycji ciągle tę samą przestrzeń, po pewnym czasie znają ją na pamięć. Wiedzą, jak pachnie każdy krzaczek. Obiegły już każdy kąt wszerz i wzdłuż. Wykopały już tysiąc dołków. Znam psy, które wzięte jako szczeniaki do domu z ogrodem, nie opuściły tego ogrodu przez całe swoje życie. Czy to jest ok? Absolutnie nie. I to nie ogród sam w sobie jest tutaj problemem, ale to, że ten ogród rozleniwia, sprawia, że łatwo jest ciągle odkładać wyjście z psem (bo przecież jest ogród), stracić motywację do pracy i zabawy z psem (bo przecież jest ogród), a w rezultacie życie w wielkiej klatce staje się dla psa straszną codziennością.
I tutaj pojawia się druga strona medalu. Mieszkanie. Zazwyczaj mała, zamknięta przestrzeń. A jednak dzięki temu nie sposób odpuścić spaceru z psem – i to kilka razy dziennie, nawet gdy pada czy jest mróz.