Dziś smutny i trudny, ale ważny temat. Chcemy się także wypowiedzieć, bo każdy głos w tej sprawie coś znaczy. Każdego roku przed świętami pojawia się w mediach temat zwierząt jako prezentów. Mimo to w grudniu pojawia się mnóstwo ogłoszeń o sprzedaży szczeniąt w promocyjnych cenach, a hodowle i fundacje odbierają wiele telefonów z pytaniem o szczeniaki na świąteczny prezent. A potem w lutym i marcu w schroniskach pojawiają się nowe zwierzęta. Z łatwością rozpoznaje się, które z nich to niechciane, nietrafione prezenty gwiazdkowe. Wiele już zostało powiedziane na temat żywych prezentów, ale jak widać wciąż za mało. Bo ludzie i tak zawsze myślą, że w ich przypadku będzie inaczej, że ich prezent będzie trafiony, że sprawi komuś największą radość. Nic bardziej mylnego.
Osobiście nie wyobrażam sobie już życia bez Bajzla. Była to najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam, ale wiem, że pierwszy rok jego życia był bardzo intensywny, a momentami nawet stresujący. Dlatego nigdy nie chciałabym, aby ktoś podjął tę decyzję za mnie. Dojrzewałam do niej długo, a i tak dopiero jako właściciel zrozumiałam, jak wiele zaangażowania wymaga posiadanie psa. Oczywiście pies to wielka miłość, ale nie o to tutaj chodzi. Pies to też wiele wysiłku, porannych i nocnych spacerów, wizyt u weterynarza, podgryzionych mebli, wydanych pieniędzy, szczekania w nocy, ciągnięcia na spacerach i straconych wakacji. Pewnie łatwo stracić cierpliwość, łatwo się zniechęcić i łatwo zrezygnować. Nie ma nic złego w tym, że pies nie jest dla każdego. Dlatego przyszli właściciele psów powinni sami ocenić, czy są na to gotowi. Tylko oni są w stanie podjąć odpowiedzialną decyzję. Nikt nie powinien podejmować jej za nich. Nikogo nie powinno się uszczęśliwiać kosztem żywego zwierzęcia.