Pies vs kot. Ostatnie starcie!

Pies kontra kot! Odwieczna walka. Czy istnieje choć cień szansy na wspólne życie pod jednym dachem bez walk, gonitw, podgryzionych ogonów i podrapanych nosów? Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak. Już kiedyś pisałam, że Bajzel mieszka z kotem. Krew się na szczęście nie leje, ale żyje się z nimi jak w domu wariatów. Pies chce się non stop bawić. Kot trochę mniej. Delikatnie mówiąc.

pies z kotem na kanapie

Jak to wygląda u nas? U nas jest… gonitwa! Gonitwa to najbardziej ekscytująca zabawa, która nigdy się nie nudzi. Jest dobra o każdej porze dnia i nocy, zazwyczaj na oślep, nie zważając na nic ani na nikogo. Już się przyzwyczaiłam do dziwnie poprzesuwanych mebli, które wyrosły im na trasie, oraz do tego, że zanim ruszę z gorącą kawą w stronę kanapy, muszę wcześniej zlustrować otoczenie i sprawdzić, czy aby kot, a za nim pies, nie nadciągają. Bajzel testuje wszelkie techniki zaczepne. Pierwsza – trącanie łapą. Druga – trącanie pyskiem. To najprostsze sposoby, aby sprowokować (spokojnie śpiącego) kota do ucieczki. Trzecia technika to usilne lizanie całego kota. Kolejny niezawodny sposób, aby sprowokować do gonitwy! Zauważyłam, że Bajzel uważa, że najlepiej robić to zaraz po piciu, kiedy kufa i broda są bardzo mokre. To wytrąca z równowagi kota i przyspiesza pościg. Metoda numer cztery – szczekanie prosto do kociego ucha. I ostatnia – próby z zabawkami, czyli Bajzel przynosi kotu swoje zabawki (zazwyczaj większe niż sam kot), usilnie merdając ogonem i przebierając łapami. Nie wiem, co myśli, ale wygląda, jakby zachęcał do wspólnego przeciągania. Jak się łatwo domyślić, strategia jest tyleż prosta, co nieskuteczna. Ale nie ma tego złego, bo zazwyczaj i tak kończy się gonitwą. Czyli sukces!

pies z kotem

Oczywiście bojąc się o zdrowie psychiczne kota, zadbaliśmy, aby miał swoje bezpieczne schronienie. Zaskakujące jest to, że stosunkowo rzadko z niego korzysta, a jeśli już – to co najwyżej na kilka minut.

A teraz na serio. Mieszkając z psem i kotem, które przejawiają taki poziom energetyczny jak Bajzel i kot (albo gorzej, jeśli przejawiają wzajemną agresję), trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby sytuację uspokoić. Początkowo poziom ekscytacji kotem był tak wysoki, że Bajzel nie dawał kotu ani sekundy spokoju, a (jak to szczeniak) nie zawsze kontrolował siłę swojej szczęki. W odwecie zazwyczaj dostawał pazurami po nosie. Początkowo trenowaliśmy w taki sposób, że za każdym razem, gdy pies i kot przebywali razem, dawaliśmy Bajzlowi gryzak, aby się uspokoił i skupił na jedzeniu. To bardzo skuteczne, szczególnie jeśli pies jest łakomczuchem, ale też krótkotrwałe, bo jak tylko gryzak się skończy, zaczyna się zabawa. Teraz cały czas staramy się uczyć Bajzla spokojnego zachowania w obecności kota, nagradzamy go, gdy pozwoli kotu przejść w spokoju czy położy się grzecznie obok kota. Zmiany na lepsze są, ale bardzo powolne. Postępy opóźnia fakt, że coraz częściej to kot prowokuje Bajzla do zabawy. Zauważyliśmy, że jest ważne, aby zwierzaki miały swoje miejsce – bezpieczne i własne. U nas kot ma całą sypialnię tylko dla siebie – to jego azyl, do którego Bajzel nie ma wstępu.

kies vs kot

Po drodze popełniliśmy pewien błąd. Wydawało nam się całkowicie naturalne, że lepiej rozdzielać zwierzęta, jeśli nie ma się akurat czasu na 100% uwagi i kontroli sytuacji. Z błędu wyprowadziła nas konsultacja behawioralna. Okazało się, że w ten sposób nadejście kota było dla Bajzla najbardziej wyczekanym punktem dnia, a sam kot najlepszą zabawką, więc naturalnie ekscytacja była przeogromna. Dopiero jak zaczęliśmy dawać im więcej swobody i większość czasu zaczęły spędzać razem, sytuacja zaczęła się powoli uspokajać. Oczywiście, mogliśmy tak zrobić, ponieważ pies (ani kot) nie przejawia agresji, a jedynie chęć nieustannej zabawy. W przypadku agresji problem jest oczywiście dużo trudniejszy. W ogóle każda relacja psa z kotem jest inna. Jeśli jest w jakikolwiek sposób niepokojąca, a zwierzaki muszą żyć razem, polecam konsultację z behawiorystą.