Na jakie problemy narażone są psy o nadmiernie krótkiej kufie?
Aby oddychać efektywnie, takie zwierzę musi włożyć w oddychanie dużo więcej pracy. Powietrze, aby mogło dostać się do płuc, musi pokonać wszystkie napotkane przeszkody, czyli opory oddechowe. Aby zobrazować to, podam przykład: zdrowy pies, taki owczarek niemiecki, gdy oddycha, wytwarza podciśnienie w płucach o wartościach -1,7 do -3,5 kPa. Podczas gdy pies obarczony syndromem BOAS: -10 do -20 kPa. Takie silne podciśnienie, jak już wcześniej wspomniałam, potęguje kolejne anomalie czynnościowe i anatomiczne górnych dróg oddechowych, niekiedy podniebienie miękkie jest wręcz zasysane do krtani, co znacznie utrudnia oddech. Koło się zamyka, objawy potęgują, zwierzę cierpi. I nie mówimy tu o wysiłku, mówimy tu o normalnym codziennym oddechu, o spoczynku, a nawet o spaniu.
Jest to bardzo złożony proces z wieloma konsekwencjami, ale by go zobrazować, nadmienię, że problemy z oddychaniem powodują zaburzenia termoregulacji. Fizjologicznie pies ziejąc, ochładza swój organizm, jeśli mamy skrócony pysk, a więc mniejsza powierzchnie do parowania a co gorsza, ograniczone możliwości oddawania ciepła poprzez liczne opory w drogach oddechowych, mamy zdecydowanie większe ryzyko udaru cieplnego. Ponadto niekiedy wzmożona praca tłoczni brzusznej (pies zaczyna nią pracować gdy nie ma siły oddychać normalnie, organizm robi to by „lepiej” – bardziej wydajnie -oddychać, nie jest to zjawisko prawidłowe i zawsze powinna się zapalić opiekunowi czerwona lampka!) powoduje nadmierne łykanie powietrza, wzdęcia i zaburzenia perystaltyki. Nierzadko te psy mają refluks żołądka, a także zmianę mikroflory przewodu pokarmowego i problemy trawienne. Dlatego też psy te dość często puszczają po prostu bąki, bekają, ulewają, ślinią się czy też częściej oddają stolce, a nawet mają biegunki. Wtedy często mówimy: taka już ich uroda, a to jest po prostu objaw choroby.
Mówiąc o chorobach psów ras brachycefalicznych, nie można jednak skupiać się wyłącznie na anomaliach w obrębie układu oddechowego. Pamiętajmy, że psy te też cierpią na zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego, kardiologicznego, rozrodczego, neurologicznego, kostno-stawowego i inne.

Jakie objawy mogą wskazywać na to, że nasz pupil jest w grupie dotkniętej wadami?
Objawy syndromu górnych dróg oddechowych są trudne do przeoczenia, ale większość właścicieli jest po prostu do nich przyzwyczajona.
Należą do nich przede wszystkim: chrapanie, świsty, charczenie. Pamiętajmy, że charczenie jednego psa nie jest równe innemu. Ponadto psy mogą głośno chrapać a wcale nie mają tak przedłużonego podniebienia miękkiego jak te, które chrapią dużo ciszej. Także samo chrapanie czy świszczenie nie jest różne zaawansowaniu wady, jednak na pewno takiego psa powinien obejrzeć i zbadać lekarz. Alarmujące powinny być wymioty po wysiłku, krztuszenie się podczas jedzenia lub picia, ulewanie pokarmu, nadmierne ślinienie, pienienie się z pyska, nietolerancja wysokich temperatur, duszność podczas spacerów, nadmierna pracy tłoczni brzusznej podczas oddychania, ale również częste i nawracające stany zapalne dróg oddechowych, niechęć do ruchu lub bardziej drastyczne, np. omdlenia. A także nietolerancja wysiłkowa, szybkie i płytkie oddechy, nawet w nocy, gdy śpią.
Wszystkie objawy zależą od stopnia zaawansowania anomalii i mogą zmienić się w czasie.
W zależności także od tego, czy mamy zmiany w obrębie innych układów, możemy u psa zauważyć objawy chorób układu pokarmowego lub kardiologicznego. Nie rzadko u psów brachycefalicznych mamy choroby dermatologiczne, w tym atopie i alergie, oraz problemy ortopedyczne. Część psów o krótkim pysku ze względu na płytki oczodół ma zaburzenia okulistyczne. Ze względu na mniejszą szczękę i żuchwę niektóre osobniki mają kłopoty z zakresu stomatologii. Nierzadko mają także anomalie i zaburzenia w obrębie układu rozrodczego, w tym okołoporodowe. Niektóre psy brachycefaliczne w naturalnym środowisku w ogóle by się nie urodziły. Tak, niestety, są rasy, których szczeniaki przychodzą na świat tylko poprzez cięcie cesarskie i jest to powodów do niepokoju. Część psów o krótkim pysku wykazuje także głuchotę.
Wady te często z biegiem czasu zaczynają się pogłębiać, a deficyt oddechowy i niedotlenienie mogą prowadzić do powikłań w postaci zmian w sercu (tzw. zespół serca płucnego), co odbija się także na wielu innych narządach. Tak więc te pieski powinny być pod szczególną kontrolą lekarsko-weterynaryjną, częściej niż inne rasy mieć przeglądowe badania krwi, RTG, czy echo serca. Opiekunowie powinni baczniej obserwować psy ras brachycefalicznych niż psy innych ras – liczyć oddechy w spoczynku, nie bagatelizować wszelkiego typu kaszlu czy oddechu typu brzusznego (gdy pracuje tłocznia brzuszna, co wyraźnie widać). Przy objawach duszności czym prędzej należy pędzić do kliniki. Jeśli ulewanie, ślinienie i biegunki przybierają na sile, to także należy skonsultować z lekarzem.
Na podstawie mojej codziennej obserwacji muszę powiedzieć, że najczęściej właściciele tych psiaków naprawdę adaptują się do objawów. Kiedy my, lekarze, staramy się pokazać, jak duży jest to dla nich problem, bywa, że argumenty nie docierają, bo przecież on je, on się bawi, od zawsze tak ma. Jednak to, co dla niego normalne – bo do tego przywykł, nie jest niestety normalne – on nie wie, że można inaczej oddychać. To nie nasz wymysł, te psy cierpią i wszystkie badania na przestrzeni ostatnich lat wyraźnie to pokazują.
Leczenie psów z BOAS
Istotna jest diagnostyka – są to przede wszystkim badania obrazowe, takie jak RTG, CK czy MRI. Leczenie to przede wszystkim zabiegi chirurgiczne. Żadne leki rozszerzające oskrzela, glikokortykosteroidy czy inne nie pomogą nam na dłużej. Trzeba, mówiąc wprost, zmniejszyć opory oddechowe i przywrócić prawidłowy przepływ powietrza. Tutaj przede wszystkim wymienia się poszerzenie otworów jamy nosowej, czyli innymi słowy poszerza się dziurki w nosie. Kolejny zabieg, jaki można wykonać, to skrócenie podniebienia miękkiego. Minimalizujemy w ten sposób wciąganie podniebienia do gardła, zwiększając powierzchnię dla przepływu powietrza.
Wiem, że niektórzy właściciele mocno obawiają się tego typu zabiegów. Brzmią przecież one skomplikowanie, dotyczą tak delikatnego układu oddechowego. Ponadto nie są to krótkie zabiegi i wiążą się z narkozą. Nie wiem, czemu niektórzy tak boją się narkozy i skazują psa codziennie na dyskomfort, a nawet narażają jego życie. Naprawdę nie ma czego się bać i warto z psem udać się do lekarza weterynarii. Coraz więcej chirurgów wyspecjalizowało się już w tej dziedzinie i każdego dnia wykonuje tego typu zabiegi. Jednak przed operacją psy podlegają odpowiednim kwalifikacjom i procedurom przygotowawczym (badania krwi, echo serca, RTG dróg oddechowych). Psy poddawane są jak najbezpieczniejszym metodom znieczulenia. Tutaj przede wszystkim wykorzystuje się znieczulenie wziewne. Procedura wybudzania także jest dostosowana indywidualnie do przypadku. Wszystko w trosce o bezpieczeństwo psa. Proszę mi wierzyć, że większość opiekunów jest pozytywnie zaskoczona tak szybkimi efektami zabiegu. Często żałują, że tak późno zdecydowali się na zabieg korekty. Pamiętajmy, że czas działa na naszą niekorzyść. Jeśli więc pacjent kwalifikuje się do zabiegu, warto go wykonać u doświadczonego specjalisty. Jeśli tylko możemy, to nie skazujmy psa na przewlekłe zaburzenia oddechowe.
Prawidłowa opieka nad psem z cechami brachycefalicznymi
Posiadanie brachycefalika ma bezpośredni wpływ na codzienność. To jest niezwykle ważne, by osoba posiadająca takiego psa z pełną świadomością się nim opiekowała. Te informacje powinny być także przedstawiane osobom, które marzą o buldożku czy mopsiku, aby od początku wiedziały, że ten kochany czworonóg będzie wymagał troszkę innego podejścia.
Jak już wspomniałam, mają one utrudnioną tolerancję wysiłkową i ograniczoną termoregulację. Nie powinniśmy im rzucać piłeczki, uczyć aportowania czy biegać z nimi, jadąc rowerem. To naprawdę męczarnia dla tych psów, mimo że tego chcą i teoretycznie to lubią. Ponadto w upał, gorące dni musimy myśleć za psa – chować go w cieniu, chłodzić, poić regularnie wodą. Niestety skłonność do przegrzania i udaru u tych psów jest zdecydowanie wyższa. Pamiętajmy więc, że z takim pieskiem nie pojedziemy na plażę czy do ciepłych krajów. Co więcej, transportowanie psa jest zdecydowanie trudniejsze niż psów innych ras. Pieski te szybciej mogą się przegrzać, a klimatyzacja potrafi narobić także sporo problemów (np. przewlekłe infekcje górnych dróg oddechowych). Podobnie jest z transportem lotniczym, tutaj linie lotnicze mają osobne procedury ze względu na licznie występujące problemy w trakcie przewozu psów samolotami. Nadmierna ekscytacja u niektórych osobników także nie jest wskazana, może skończyć się nawet dusznością czy obrzękiem płuc. Pamiętać także należy, że znieczulenie psa, nawet do szycia np. rany na łapie, obarczone będzie większym ryzykiem niż u każdego innego czworonoga.
Opiekun psa rasy brachycefalicznej musi być także przygotowany na częstsze wizyty u lekarzy weterynarii, w tym u specjalistów, badania, specjalistyczne karmy, leki, kosmetyki, czyli na pewno wydatki będą zdecydowanie wyższe. Często zdecydowanie przekraczają możliwości opiekuna. Ja wiem, że to wszystko brzmi okrutnie, ale o tym się nie myśli, kiedy się bierze psa do domu, a później są łzy i rozczarowania.
Ograniczenie występowania wad wśród ras szczególnie narażonych
Nie jest to tajemnicą, że rasy brachycefaliczne przynajmniej od kilku lat w całej Europie wzbudzają wiele emocji. Ja uwielbiam dogi z Bordeaux czy buldogi angielskie – naprawdę mają świetne charaktery, ale bywają u mnie takie osobniki, że z bólem serca patrzę, jak one żyją i funkcjonują. Wielu znakomitych lekarzy i znawców tematu zadaje głośno pytanie, czy hodowanie psów brachycefalicznych jest w ogóle etyczne, czy jesteśmy w stanie zapewnić im dobrostan. No bo to my, ludzie, na przestrzeni lat stworzyliśmy te rasy. Pytanie czy nie poszło to ciut za daleko. Stanowisko lekarzy weterynarii jest jednogłośne – uświadamiać ludzi i hodować osobniki te, które wykazują jak najmniejsze wady, lub w ogóle zaprzestać hodowli.
Tutaj pierwszy krok zrobiono już w latach 2016-2017 w Wielkiej Brytanii, gdzie lekarze odmówili pomocy w rozrodzie psów niektórych ras brachycefalicznych. Odbyło się to na zasadzie protestu i pokazania ludziom, jak wielki jest to problem. Dlaczego? Dlatego że schroniska pękają w szwach i w ostatnich latach liczba porzuconych buldogów, buldożków francuskich, mopsów w tych krajach zwiększyła się prawie o 300%! Ludzi po prostu nie stać na taką opiekę ani pod względem finansowym, ani emocjonalnym. Dzieje się tak, niestety, ze wszystkim, co jest modne… I tak się stało z tymi pieskami. A chore psy po prostu cierpią i żyją krócej – i jest to przykre.
Następnym krajem, który przeprowadził prawdziwą rewolucję, była Holandia, gdzie aktualnie obowiązują ogólnokrajowe konkretne wytyczne dotyczące doboru psów do hodowli. Celem jest zmiana wyglądu psów i zupełne wyzbycie się niektórych wad. Będzie to trudne, ale jeśli nie zaczniemy dziś, to kiedy? W jakim kierunku to wszystko zmierza? Psom przeznaczonym do hodowli mierzy się między innymi obwód głowy, wielkość nozdrzy oraz dokładnie się je bada i sprawdza. Są specjalne wytyczne, kryteria, które dany osobnik musi spełnić, by otrzymać rodowód i mieć potomstwo. Jest to rewolucja, która weszła w życie w maju 2020 roku. Jest to olbrzymi krok i każde kolejne państwo powinno brać przykład. Projekt nazywa się Fair Dog i porusza kwestie tak zwanej ekstremalnej hodowli, w której wygląd stoi ponad wszystkim, nawet zdrowiem. Temat szeroki i ciekawy, zainteresowanych odsyłam do literatury chociażby na stronie FECAVY (Europejska Federacja Stowarzyszeń Lekarzy Weterynarii Zwierząt Towarzyszących), www.fecava.org, gdzie można znaleźć plakaty i grafiki obrazujące w prosty sposób, jak wielki jest to problem.
Podsumowanie
Co my możemy zrobić? Nie kupować z nielegalnych hodowli, sprawdzać, pytać, edukować się, zanim kupimy psa. Być świadomym problemu, nie udawać, że naszego psa on nie dotyczy. W hodowli poprosić o pokazanie matki, zerknąć na wyniki badań, sprawdzić rodowody. Kontrolować warunki hodowli. Dobry hodowca nie ma nic do ukrycia, a nadzieja jest właśnie w tych dobrych hodowlach, gdzie psy mają jeszcze małe wady i anomalie. Kupowanie szczeniąt jak najtaniej nakręca tylko wspomnianą ekstremalną hodowlę, której tak bardzo my, lekarze, się boimy. Na koniec jeszcze raz podkreślę: w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o to, by psy nie cierpiały, by miały zachowany dobrostan.
lekarz weterynarii, Małgorzata Glema