Spis treści:
Marzy mi się świat, w którym psy są traktowane jak przyjaciele człowieka. Świat, w którym możemy z nimi wszędzie wejść i w którym mogą biegać po terenach zielonych bez zakazów. Obserwując otaczającą nas rzeczywistość, widzę, że do tego stanu jeszcze nam daleko. Szczególnie w Polsce. Całkiem niedaleko, choćby w Berlinie, prawa psów są znacznie większe. Nikt nie ma z tym problemu. Psy są naturalną częścią miejskiego życia. U nas jest jednak inaczej – są zakazy i nakazy. Tu nie wolno z psem, tutaj tylko w kagańcu, a tam tylko z psem na rękach. I oczywiście najprościej jest się oburzyć, uznając, że żyjemy w beznadziejnym społeczeństwie. A może trzeba zastanowić się, dlaczego tak jest? Problem wydaje się skomplikowany, ale tak naprawdę sprowadza się do kwestii odpowiedzialności psich właścicieli. Jako psiarze chcielibyśmy więcej praw, ale nie jesteśmy w stanie wypełniać swoich podstawowych obowiązków. O czym mowa? A chociażby o tak prozaicznej sprawie jak sprzątanie po psie.
Mieszkamy z Bajzlem w centrum dużego miasta. Nie ma tutaj dużych parków i zielonych skwerków, zatem na szybkie spacery pozostaje tylko miejska dżungla. Nie sposób nie zauważyć, że co kilka kroków napotykamy „minę” w postaci psiej kupy. Ludzie lawirują pomiędzy nimi, próbując mniej lub bardziej skutecznie omijać te psie niespodzianki. Oczywiście jest już spora grupa, zazwyczaj młodych ludzi, którzy wiedzą, że sprzątanie po swoim psie jest nie tylko potrzebne, ale także po prostu modne. Jednak nadal daleko nam do momentu, w którym choćby 90% psiarzy będzie sprzątać po swoich pupilach. Czy naprawdę tak ciężko jest posprzątać po psie? Poniżej opisuję 5 wymówek psich opiekunów, które słyszę najczęściej…