Pies czy praca. Czy naprawdę trzeba wybrać?

No właśnie. Czy trzeba? Większość z nas pracuje. Większość na tak zwany pełny etat. Czy to oznacza, że nie powinniśmy mieć psa? Taka panuje opinia. Przynajmniej ja spotykałam się z wieloma pytaniami typu „ale co z nim zrobicie, jak będziecie w pracy?” albo „i on tak będzie siedział cały dzień sam?”. Przez tego typu pytania decyzja o posiadaniu psa odwlekała się w czasie, a moje wyrzuty sumienia, że zgotuję biednemu psu straszny los, rosły i rosły.  Tak naprawdę to wszystko wygląda inaczej. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że psa i pracę można pogodzić. I że nie jest to nawet tak trudne, jak się wydaje. Większość znanych mi dorosłych psów łatwo przyzwyczaiło się do takiego trybu życia i po prostu smacznie śpi cały dzień. Zresztą psy lubią rutynę. Bajzel powoli wyrasta z fazy destrukcji i coraz częściej przesypia większość dnia. Wita nas wtedy słodkim ziewaniem i przeciąganiem.

pies a praca

Podstawą jest planowanie dnia. Od samego początku podzieliliśmy się spacerami, żeby każdy miał to w swoim planie dnia i żeby nie było zaskoczeń. Przykładowo poranne i popołudniowe spacery są zawsze moje, a nocne są męskim wyjściem, czyli Bajzel idzie ze swoim panem. Jestem zdania, że ranny spacer jest bardzo ważny. Staram się, żeby trwał minimum pół godziny. Mamy znajomych, którzy biegają z rana z psem – i uważam, że to jest superpomysł i dla człowieka, i dla psa. Najtrudniejsze w całym planowaniu jest to, że trzeba organizować swoją pracę tak, żeby po południu zawsze wrócić do psa na czas. Ale przecież jeśli nawet od czasu do czasu to się nie uda, zawsze można poprosić sąsiada, znajomych, rodzinę o pomoc. Nie widzę w tym nic złego, o ile nie wykorzystujemy takiej wymówki co drugi dzień.

pies a praca - jak to pogodzić?

Najlepsza rzecz, jakiej nauczyliśmy psa, to spokojne zostawanie samemu w domu. Podstawa. Nie wyobrażam sobie, że miałabym wyjść do pracy, wiedząc, że pies wyje i drapie w drzwi przez kilka godzin. Przed wyjściem sprawdzam, czy nie mamy na wierzchu rzeczy, którymi pies może sobie zrobić krzywdę, jeśli na przykład będzie się nudził i szukał zajęcia. Unikam w ten sposób stresu w ciągu dnia. Warto zadbać, by pies przez ten czas miał zajęcie, najlepiej umysłowe – typu zabawka z ukrytymi smakołykami (bo przecież zajęcia umysłowe męczą szybciej i bardziej niż fizyczne!) albo „paszczowe”, czyli gryzak (bo uspokaja).

Przy takim trybie życia z psem najważniejsze są atrakcje popołudniowe i weekendowe. To jest czas, w którym budujemy relację z psem. Zresztą działa to pozytywnie w obie strony – dla psa zabawa, dla nas relaks. W lecie jest łatwiej – są wybiegi, jeziora, parki, lasy, a dzień jest długi. W zimie jest niestety gorzej, bo większość z tych miejsc jest po prostu nieoświetlona. No cóż, trzeba sobie jakoś radzić. Zimą wspólne hasanie po lesie można także zastąpić wspólnym grzańcem w przyjaznych psom knajpkach.

Pies czy praca

Są tacy, którzy mogą zabierać psa do biura. Atmosfera pracy, kreatywność i motywacja jest w takich miejscach znacznie lepsza. Nie ma jeszcze wielu takich miejsc w Polsce, ale trend jest bardzo dobry. Osobiście rzadko biorę Bajzla ze sobą do pracy. Dlaczego? Bo tak młody pies wymaga po prostu uwagi. Pozostawiony sam sobie wyjada resztki z koszy na śmieci, bawi się kablami albo wpada sobie sam na ważne spotkanie. Mam nadzieję, że z wiekiem to się zmieni.

Podsumowując, pies i praca mogą iść w parze. Uff, na szczęście!

PS. Jeśli macie jeszcze jakieś sprawdzone sposoby na to, jak łączyć pracę na pełny etat z posiadaniem psa, dajcie znać, chętnie je wprowadzimy w życie!