Psi właściciel – opiekun czy rodzic?

Spis treści:

Zauważyliście już modę na traktowanie psów jak dzieci? Jedna z firm badawczych zwróciła ostatnio uwagę na to, że nieprzypadkowo równolegle do spadku liczby dzieci ma miejsce wzrost liczby zwierzaków domowych. Podobno odpowiadają za to nowoczesne trendy demograficzne, takie jak wydłużanie się naszego życia, odwlekanie momentu posiadania dzieci, coraz bardziej indywidualistyczny styl życia, no i oczywiście zwiększająca się liczba singli wśród młodych ludzi.

Pet parents

W Stanach Zjednoczonych powstał nawet termin „PET PARENT” opisujący rodzicielski stosunek do psów. Okazuje się, że tę nazwę stworzyli autorzy książki pod tytułem „Mikrotrendy”. Opisali w niej Amerykanów, którzy swoje zwierzaki traktują jak zastępcze dzieci. Według badań aż 73 proc. z nich woli, aby nazywać ich „dog parents” zamiast „dog owners”. Stany zwariowały na punkcie psów. Na usługi i akcesoria dla czworonogów wydaje się tam bardzo dużo. Bo przecież na dzieci, także te psie, się nie żałuje. Nie jest tam niczym niezwykłym spotkać psiaki ubrane w miniaturową wersję stroju właściciela, wożone w wózku dla dzieci czy śpiące w łóżeczkach à la dziecięce. W Polsce ta sytuacja wygląda chyba nieco inaczej. Wydaje mi się, że większość właścicieli psów traktuje je jak przyjaciół lub nawet członków rodziny. Ale moda na bycie psią mamą czy psim tatą do Polski (jeszcze?) nie dotarła. I nawet jeśli mówimy do psa „chodź do mamy”, to jest to zabawa, a nie całościowe podejście do zwierzaka jak do dziecka. Przynajmniej tak wynika z moich osobistych i całkowicie subiektywnych obserwacji.

Psi właściciel - opiekun czy rodzic wt

Pies jak dziecko?

Ale czy to w ogóle coś złego traktować psa jak dziecko? Temat budzi wiele kontrowersji. Trenerzy i behawioryści stanowczo ostrzegają, że traktowanie czworonoga jak drugiego człowieka wcale nie jest dla psa dobre. Ludzie zbyt czule i wylewnie traktujący zwierzęta są postrzegani jako dziwacy, stare panny albo samotnicy, na których lepiej uważać. A przecież okazywanie miłości i troski w stosunku do innej żywej istoty jest zwyczajnie naturalne, ludzkie i po prostu przyjemne. Kilka lat temu powstała pewna seria profesjonalnych niemowlęcych portretów. Sęk w tym, że bohaterem sesji był… jack russell terrier o imieniu Snuggles. Wywołało to oczywiście burzę poważnej krytyki. Całość okazała się artystycznym żartem mającym na celu uzmysłowienie ludziom, że tematu nie warto traktować aż tak poważnie. „Have fun with life. Enjoy your animals and make them part of your family” – zachęcały autorki zdjęć. I całkowicie się z nimi zgadzam.

Kocham swojego psa. I choć nigdy nie powiedziałabym o sobie, że jestem jego mamą, nie nosiłabym na rękach ani nie karmiła z ręki, to wiem, że troska, którą czuję, jest porównywalna do tej matczynej. Nie widzę w tym nic złego. I nawet jeśli pies jest remedium na tak zwane puste gniazdo, brak ludzkich dzieci czy po prostu samotność, to nie jest to szkodliwe, dopóki jego psie potrzeby są zaspokajane, a psie emocje – rozumiane. I tylko to się liczy.

Bo można kochać psa jak dziecko, ale nie można go traktować jak małego człowieka. Można czuć się psim rodzicem, ale nie można udawać, że pies jest dzieckiem. To subtelna, ale istotna różnica.