Recenzja filmu „Moje wakacje z Rudym”

W 2011 roku do kin wszedł australijski film pt. Przygody Rudego (Red Dog), którego bohaterem był bezpański pies, zjednujący sobie mieszkańców okolic, do których trafia. Film okazał się takim hitem, że jego twórcy – reżyser Kriv Stenders i scenarzysta Daniel Taplitz – postanowili nakręcić prequel. Moje wakacje z Rudym (Red Dog: True Blue) opowiadają o latach młodości tytułowego czworonoga. Być może wiecie, że Przygody Rudego były ekranizacją książki Louisa de Berniéresa, ale ciekawostką jest fakt, że o Rudym powstało więcej utworów literackich. Bo Rudy istniał naprawdę.

RUDY – HISTORIA PRAWDZIWA

Rudy – krzyżówka ras kelpie i cattle dog – żył w latach siedemdziesiątych XX-go wieku, a większość swojego życia spędził w australijskim regionie Pilbara. Słynął ze swojego przyjacielskiego usposobienia i zamiłowania do wędrówki. Miał wielu właścicieli i wiele imion, bo nigdy nie pozostawał długo w jednym miejscu. Zwiedził podobno tereny Perth, Broome, Roebourne, Point Samson i Port Hedland (wyobraźcie sobie, że Perth dzieli od Port Hedland ponad 1500 kilometrów!). Rudy stał się miejscową legendą, ale jego historia z czasem znana była już w całej Australii. Ten uroczy pies doczekał się nawet pomnika, który wzniesiono na jego cześć w Dampier. Warto wspomnieć, że nazwa tej niewielkiej miejscowości portowej upamiętnia innego wielkiego podróżnika, Williama Dampiera, czyli pierwszego człowieka, który opłynął świat trzy razy. Wspomniany pomnik został wzniesiony – jak obwieszcza umieszczona przy nim tablica – przez przyjaciół, których poznał Rudy w czasie swoich podróży. Prawda, że wzruszające?

film o psach moje wakacje z rudym

OPOWIEŚĆ WIELOWĄTKOWA

Moje wakacje z Rudym dopowiadają brakującą część legendy, pokazując widzom szczenięce lata słynnego psiaka, czyli historię niezwykłej przyjaźni, która nawiązuje się pomiędzy czworonogiem a jego pierwszym właścicielem – chłopcem o imieniu Mick. Stendersowi i Taplitzowi udało się stworzyć obraz niezwykle ciekawy, o świetnie poprowadzonej fabule. Mamy tu nie tylko opowieść o więzi, jaka może połączyć człowieka z psem; jest też motyw pierwszej miłości, trudnych relacji rodzinnych, a także wątek przygodowy. Innymi słowy – idealne kino familijne.

W POŁUDNIOWYM SŁOŃCU AUSTRALII

Ogromnym atutem filmu są wspaniałe kadry, ukazujące australijski krajobraz w taki sposób, że nic, tylko sprzedać samochód i kupić bilety lotnicze. Czerwień ziemi, słoneczna pogoda, egzotyczna roślinność i otoczona pustkowiem farma, na której czas płynie swoim rytmem. Nawet tytułowy Rudy stanowi dla polskiego widza nietypowy widok. Kto z was wie, jak wygląda krzyżówka kelpie i cattle doga? Niewielu? Ano właśnie. Obie te rasy, a ich krzyżówka to już w ogóle, są w stu procentach australijskie. Moje wakacje z Rudym to po prostu doskonały film dla tych, którzy lubią nasycić wzrok innymi niż dobrze znane krajobrazami.

PSI BOHATER

To, co zwraca szczególną uwagę w tym filmie, to sposób, w jaki pokazana jest przyjaźń psa i człowieka. Mick nie jest właścicielem Rudego. Jest jego kompanem, kumplem i towarzyszem przygód. Fabuła nie skupia się na Rudym, film nie kręci się (nomen omen) wokół niego. W zasadzie tę samą historię dałoby się opowiedzieć, pomijając psa. Obecność Rudego sprawia jednak, że wszystko, co się przydarza chłopcu, jest ciekawsze, bardziej radosne, bardziej zabawne i bardziej wzruszające. My, psiarze, wiemy coś o tym! Z psiakiem życie jest po prostu pełniejsze. Jest też kilka scen, w których pięknie widać, jak podmiotowo, a nie przedmiotowo, traktuje Rudego Mick – jako odrębną, inteligentną, wrażliwą jednostkę. Czyli tak, jak każdy pies powinien być traktowany.