Pies z adopcji czy z hodowli?

Sprawa, która dzieli miłośników psów. Zwolennicy adopcji mówią: „nie kupuj, adoptuj”. Adoptowany pies to dobry uczynek i ogromna satysfakcja z ofiarowania drugiej szansy zwierzakowi. Ale też ogromna odpowiedzialność za kogoś, kto już i tak wiele przeszedł, oraz dużo niewiadomych, bo często nie wiadomo, co się działo z psem, jakie miał doświadczenia, jakie będzie miał codzienne problemy i jaki jest jego dokładny stan zdrowia. Kilka lat temu adoptowałam 5-miesięcznego kotka ze schroniska. Był to tak zwany kot po przejściach, znaleziony na granicy śmierci. Pierwsze miesiące to była walka o odrobinę zaufania. Ale teraz z niczego nie jestem w życiu tak dumna, jak z tego, co przez te lata udało mi się osiągnąć z tym zwierzakiem. To uczucie, którego można doświadczyć, tylko adoptując zwierzę.

Jest też druga grupa – zwolennicy hodowli – która pragnie konkretnego psa, o konkretnych genach, wyglądzie i charakterze. Pies z hodowli to zazwyczaj szczeniak, którego można kształtować od małego i o którym wiele wiemy, nawet jak będzie wyglądał za 3 lata. Łatwiej „dobrać” go do naszego stylu życia i charakteru. Możemy obserwować, jak rośnie i się rozwija. Z drugiej strony każdy kupiony pies przyczynia się do degeneracji ras oraz niestety nie przyczynia się do zmniejszenia liczby bezdomnych zwierząt.

pies z adopcji czy z hodowli

Pies był moim największym marzeniem, od lat czekałam na moment, gdy będę miała już warunki życiowe umożliwiające posiadanie psa. Ale od zawsze chciałam dużego psa, bardzo dużego. I kudłatego. Chciałam briarda lub psa w typie briarda. Takiego sobie wyśniłam. I taki jest Bajzel. Jest psem z tak zwanej prawdziwej hodowli. W związku z tym oczywiste jest, że go kupiliśmy jako 8-tygodniowego szczeniaka. Długo wahaliśmy się, nim podjęliśmy decyzję – adopcja czy hodowla. Przeglądaliśmy schroniska dla psów. Przed kupieniem Bajzla prawie adoptowałam psa ze schroniska. Dużego kudłacza. Była miłość od pierwszego wejrzenia. Był umówiony odbiór psiaka. Po czym w ostatniej chwili okazało się, że pies jednak absolutnie nie akceptuje kotów (w tamtym czasie od kilku lat miałam już kota). Były łzy i załamanie. Temat psa umarł na ponad dwa lata.

Co ostatecznie zaważyło na decyzji o zakupie psa zamiast adopcji? Chyba mogę przyznać, że z czasem zyskałam większą świadomość własnych możliwości i ograniczeń. Bajzel to miał być nasz pierwszy pies, więc nie mieliśmy wiedzy na temat wychowania i treningu. Wiedzieliśmy, że wszystkiego będziemy uczyć się razem z nim. Stopniowo i na własnych błędach. W przypadku dorosłego psa ze schroniska nie ma takiej taryfy ulgowej. Od pierwszego dnia warto wiedzieć, co i jak robić. Bajzel miał być duuużym psem. A duży pies to duża odpowiedzialność. Nie tylko za niego, aby nie pogłębić jego traumy, ale także w stosunku do otoczenia, aby pies nie stanowił zagrożenia. I tak stanęło na hodowli.

Z adopcji czy z hodowli wt

Wiem, że to temat, który może wywołać burzę dyskusji – adopcja kontra zakup. Ale jestem zdania, że nic nikomu nie wolno narzucać. Szczególnie jeśli chodzi o żywe zwierzę. Jeśli ktoś chce kupić psa, to jego wybór. Może chce mieć klasycznie piękne zwierzę, a może z takim wyborem czuje się bezpieczniej. Nieważne. Byle nie był to zakup z pseudohodowli! A jeśli ktoś pragnie adoptować, to także jego decyzja i duży szacunek dla niego za to! Łatwo adoptować zwierzę, bo pozornie nic to nie kosztuje, a człowiek czuje się fajnie ze sobą. Tak samo łatwo podjąć decyzję o zakupie słodkiego i pozornie bezproblemowego szczeniaczka. Ale nie ma nic gorszego niż zwierzęta, które po kilku tygodniach domowego życia trafiają lub wracają do schroniska czy fundacji. Dlatego ważniejsze niż różnice zdań pomiędzy zwolennikami adopcji i zwolennikami hodowli jest wspólne uświadamianie ludziom, że decyzja o przyjęciu zwierzaka do domu (niezależnie od tego, czy z hodowli, czy z adopcji) zawsze powinna być przemyślana, odpowiedzialna, na dobre i na złe oraz NA ZAWSZE.