Spis treści:
Może się wydawać, że skoro ulicami naszych miast nie przechadzają się pudelki w kolorach tęczy, to znaczy, że farbowanie psiej sierści i włosów nie jest w Polsce powszechnie stosowanym zabiegiem, że to się raczej nie zdarza. A jednak zdarza się częściej niż myślicie! Jak to możliwe? Na to i na inne związane z farbowaniem pytania odpowiadam w tym tekście.
MODA NA KOLOR
Zastanawialiście się kiedyś, kto i kiedy jako pierwszy wpadł na pomysł pofarbowania psa? Na to pytanie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale moda na fundowanie zwierzakom nienaturalnego koloru sierści lub włosów narodziła się co najmniej dziesięć lat temu w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie – w Kalifornii. Stamtąd szybko powędrowała do Japonii, Chin oraz Rosji. Kiedy kilka lat temu świat obiegły zdjęcia aktorki Emmy Watson z pofarbowanym na różowo maltańczykiem, w Internecie rozgorzała zacięta dyskusja zwolenników i przeciwników takich sposobów „upiększania” czworonogów. Pierwsi twierdzą, że farbowanie odpowiednimi kosmetykami nie zagraża zdrowiu zwierząt. Poza tym, kiedy są kolorowe, wzbudzają duże zainteresowanie, co sporo psów przecież bardzo lubi. Drudzy nazywają farbowanie psów bezsensownym i niebezpiecznym zabiegiem, który nie tylko nie jest zwierzakowi potrzebny, ale może być wręcz szkodliwy. Farba zawiera różnego rodzaju składniki, które mogą wywołać podrażnienia, a poza tym zaburza naturalny zapach psa, który jest przecież dla niego niezwykle ważny… Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o farbowanie zwierząt, bliżej mi do sceptyków niż entuzjastów.
FARBOWANIE PSA A JEGO ZDROWIE
Czy decydując się na zafarbowanie sierści lub włosów swojemu czworonogowi ryzykujemy jego zdrowie? To zależy. Absolutnie nie wolno używać w tym celu farby stworzonej z myślą o ludzkich włosach – zwłaszcza takiej, która koloryzuje trwale. Zawiera ona substancje mogące spowodować u psa reakcję alergiczną, a także podrażnić jego oczy i nos. Dużo bezpieczniejsza będzie specjalna farba dla psów, która zmywa się po jednej czy dwóch kąpielach. Zawiera ona naturalne składniki, które teoretycznie nie powinny zaszkodzić naszemu pupilowi. Wydaje mi się jednak, że z psami jest trochę tak jak z ludźmi. Jednemu dany kosmetyk służy, drugiemu zaszkodzi. Po co ryzykować? Czyż pies nie jest piękny po prostu taki, jaki jest? Poza tym odwróćmy sytuację – Ty dla swojego czworonoga zapewne jesteś chodzącym ideałem i niczego by w Tobie nie zmienił. Należy mu się taka sama bezwarunkowa akceptacja, prawda?