Spis treści:
Robicie postanowienia noworoczne? Sylwester i Nowy Rok jest dla wielu z nas okazją do wprowadzenia w życiu jakichś pozytywnych zmian. Niektórzy postanawiają zadbać o dietę, inni rozprawiają się z nałogiem, jeszcze inni wyznaczają sobie cele, których osiągnięcie przyniesie satysfakcję i pozwoli czerpać więcej radości z życia. Robiąc postanowienia noworoczne, warto pomyśleć nie tylko o sobie, ale także o swoim czworonogu. Zachęcam Was, by w nowym roku zrealizować chociaż jedno postanowienie związane z psem. Chcecie wiedzieć, co znajdzie się na mojej noworocznej liście „psich” postanowień – albo raczej psio-stanowień?
CO POSTANAWIAM?
Postanowienia noworoczne wynikają z autorefleksji i najczęściej odpowiadają na zadane samemu sobie pytanie: jak być lepszą wersją siebie? W przypadku właścicieli czworonogów można więc pomyśleć, co zrobić, aby dać z siebie więcej jako psi opiekun. Ciekawe, co powiedziałaby moja sunia, gdyby mogła mówić? Zapewne życzyłaby sobie jeszcze więcej wspólnie spędzonego czasu… Wzięłam to pod uwagę, robiąc psio-stanowienia.
#1 STOP RUTYNIE
Właściciele psów łatwo wpadają w schematy. Spacerujemy ze swoimi pupilami tymi samymi ścieżkami – szczególnie, gdy mamy mało czasu. Taka rutyna w zasadzie nie jest zła. Dla większości zwierzaków powolny obchód dzielnicy to niezbędny punkt programu każdego dnia. Są nawet takie czworonogi, które toaletę załatwiają zawsze w tym samym miejscu, a inny teren tylko eksplorują… Warto jednak czasem złamać schemat – pójść inną drogą niż na co dzień albo w ogóle zabrać psa na spacer w miejsce, którego dotychczas nie miał okazji zobaczyć i – oczywiście – obwąchać. To wąchanie jest dla psa niesamowicie ważne. Za pomocą noska zbiera informacje o danym terenie i jego bywalcach. Chodząc wciąż w te same miejsca, sprawiamy, że pies – pozwólcie, że ucieknę się do metafory – czyta wciąż tę samą książkę. Mieszkam w Poznaniu, w którym jest sporo terenów zielonych, a ja wciąż odwiedzam ze swoim psiakiem skwery i parki położone w miarę blisko domu. Postanawiam więc w nowym roku przynajmniej raz w miesiącu pójść gdzieś, gdzie nas jeszcze nie było. Nawet jeśli wiąże się to z podjechaniem paru przystanków komunikacją miejską. Raz na jakiś czas będę mówiła rutynie zdecydowane „nie”. Korzyści będą obopólne: eksplorowanie miasta jest przecież nie tylko „psią” przyjemnością!
#2 PSIE SZTUCZKI
Kiedy w naszej rodzinie pojawia się pies, uczymy go podstawowych komend, które ułatwiają ludzko-zwierzęcą komunikację. Klasyczny zestaw obejmuje: „siad”, „do mnie”, „nie!”, „na miejsce”, „czekaj” i jedną, zupełnie niepraktyczną z punktu pragmatycznego widzenia sztuczkę: „daj łapę”. Kiedy już nauczymy się porozumiewać ze swoim czworonogiem i mamy wspólny język, zapominamy o szkoleniu. Błąd! Przecież psy uwielbiają się uczyć – w końcu nauka często oznacza nagrody, czyli psie przysmaczki. Jest czystą przyjemnością. Mając to na uwadze, w ciągu pierwszych lat co jakiś czas uczyłam swoją sunię nowej sztuczki. Moja Joszka podaje łapę prawą, łapę lewą, przybija piątkę, robi surykatkę (czyli staje na dwóch łapach), daje głos, robi hop na kanapę oraz kładzie się – na komendę. Minęło już trochę czasu i myślę, że najwyższy czas wrócić do szkolenia. W tym roku nauczę psinkę czegoś nowego. Jeszcze się waham, czy będzie to „czołgaj się”, czy może „martwy pies”… Tak czy siak, satysfakcję na pewno przyniesie to obu stronom.