Spis treści:
Będzie to tekst osobisty. Niedawno minął rok odkąd mamy psa, włochatego briarda. Czterdzieści kilka kilogramów niepohamowanej energii. Przez ten rok włożyliśmy dużo pracy i emocji w jego wychowanie. Teraz przyszedł czas na podsumowanie naszych starań. Są rzeczy, które nam się udały, takie, które nie za bardzo, oraz takie, nad którymi pracujemy.
Wszystkich, którzy są w trakcie procesu wychowania psa, zachęcam do zrobienia sobie takiego podsumowania. Najlepiej na papierze, nawet jeśli pozornie wydaje się to głupie i niepotrzebne. Główna zaleta takiego zestawienia jest taka, że oprócz spisania sukcesów i problemów zaczynamy nie tylko widzieć, jak wiele nam się udało (na co dzień łatwo tego nie dostrzec), ale też zastanawiać się nad tym, z czego wynikają ewentualne problemy i co możemy jeszcze z nimi zrobić.
Nasze sukcesy
Przez ten rok udało nam się wychować całkiem fajnego psiaka. Możemy nieskromnie powiedzieć, że Bajzel jest dobrze zsocjalizowany. Nie ma problemu z innymi psami czy ludźmi. To wynik tysięcy godzin, które przesiedzieliśmy w parkach, miejscach publicznych i na psich wybiegach. Bajzel zna także dość dobrze podstawowe komendy i w większości sytuacji (poza stanami dużej ekscytacji) jest całkiem posłusznym i grzecznym psiakiem. Możemy pójść z nim do knajpy i wiemy, że pomimo swojej wielkości nie narobi wstydu (no chyba że przypadkiem strąci coś ogonem ze stolika, co mu się zdarza i wynika z nieświadomości własnych gabarytów). Udało nam się całkiem dobrze przepracować przywołanie, dzięki czemu raczej nie obawiamy się spacerów bez smyczy, a nie ma nic przyjemniejszego niż spacer po lesie z psem, który radośnie biega dookoła. Udało nam się przetrwać szczenięcą fazę destrukcji i powoli zapominamy o uczuciu strachu, który towarzyszył nam przy przekraczaniu progu domu (co tym razem zostało rozszarpane i pogryzione?!?).