Odkąd mam psa, zwracam większą uwagę na ludzkie przekonania na temat czworonogów. Co ciekawe, im bardziej błędne poglądy, tym częściej są powtarzane. Niektóre z nich są naprawdę zabawne, na przykład: jeśli pies je trawę, to będzie padać deszcz. Niestety, inne są nierzadko niesprawiedliwe i te właśnie są najgorsze.
Mam dużego psa, który pomimo swoich rozmiarów potrafi co najwyżej jęzorem zalizać ofiarę na śmierć (i często próbuje to zrobić). Wiele osób się go obawia. W ludzkich umysłach funkcjonuje silne przekonanie, że mały pies nie ugryzie, ale duży to wcielona agresja. Taki pogląd nie tylko jest niesprawiedliwy, ale i niebezpieczny. Mały pies, podobnie jak duży, ma emocje, umysł i co najważniejsze zęby. Wiele osób sądzi, że małego psa nie trzeba szkolić ani socjalizować. Przecież mały i słodki piesek jest całkowicie nieszkodliwy. A nawet jeśli ujada, jak wściekły, na wszystko i wszystkich, zasługuje na pochwałę, bo przecież jest taki odważny! Z kolei każdy duży pies (najgorzej, jeśli o czarnej sierści) jest agresywny i nieobliczalny! Nieważne, jak dobrze jest wychowany. A przecież bardziej agresywny może być mały, źle zsocjalizowany pies niż duży, u którego zadbano o wychowanie i przyzwyczajenie do ludzi i innych zwierząt.
Często słyszy się, że dorosły pies już niczego się nie nauczy. Kompletna bzdura wymyślona przez tych, którzy szukają wymówki, żeby nie męczyć się z wychowywaniem psa. Fakt, łatwiej wychować młodego psa, który uczy się szybciej i chętniej. Jednak dorosłego psa również można nauczyć prawidłowych zachowań, tylko zazwyczaj taka nauka jest bardziej czasochłonna. Komfort życia starszego psa i jego właściciela byłby znacznie większy, gdyby pies wiedział, czego się od niego oczekuje. Z drugiej strony są także tacy, którzy uważają, że szczeniaka nie można uczyć zbyt wcześnie, bo to jeszcze dziecko i zapewne nie zrozumie, zapomni, a przecież szczenięcy czas powinien być przeznaczony na zabawę, a nie musztrowanie. Pamiętam, jak kilka miesięcy temu ktoś zwrócił mi uwagę, że taki młody piesek, a ja go tak strasznie męczę. „Straszne męczenie” polegało na tym, że Bajzel przybiegł radośnie na komendę do mnie i jeszcze, o zgrozo, dostawał smakołyki! Zbyt wczesna nauka – źle, a za późna też niedobrze. I jak być tu mądrym?